skromnie w suknię z czarnej wełny, na głowie miała prost

skromnie w suknię z czarnej wełny, na głowie dysponowała prosty biały welon. Nie robiła niczego dziwnego – klęczała z opuszczoną głową oraz przymkniętymi oczyma, wzór uwagi oraz szacunku. A jednak chyba nawet ksiądz wyczuł emanującą z niej niecierpliwość oraz irytację. dwukrotnie przerywał oraz spoglądał w jej kierunku, a że nie było niczego, co mógłby zarzucić jej zachowaniu, po kilku chwilach wracał do odprawiania nabożeństwa. Uwaga Igriany też została odwrócona. Starała się skupić na modlitwach, mruczała poprawne odpowiedzi, lecz nie mogła myśleć ani o słowach wypowiadanych poprzez księdza, ani o swym synu, który miał brać wesele, ani nawet o Gwenifer, która – czuła to, nawet nie widząc – rozglądała się pod welonem, poszukując wzrokiem Lancelota. Mogła myśleć tylko o własnej córce. Kiedy kończy się msza oraz wesele, wtedy ją zobaczy oraz dowie się, gdzie była oraz co się z nią działo. później, kiedy ksiądz czytał powieść wesela w Kanie Galilejskiej, podniosła na okres wzrok oraz spojrzała na Artura. Zobaczyła, że jego oczy też utkwione okazują się w Morgianę. 6 będąc pomiędzy dworkami Morgause, Morgiana w milczeniu słuchała nabożeństwa. skroń dysponowała opuszczoną, a na buzi uprzejmą maskę szacunku. W środku jednak wrzała. Co za bzdury – jakby wybudowany ludzkimi rękoma budynek mógł się dzięki słowom księdza zmodyfikować w miejsce goszczące jakiegoś Ducha, który wcale nie był wyprodukowany poprzez człowieka. Błądziła myślami daleko. dysponowała już dosyć dworu Morgause. dziś ostatecznie znalazła się blisko głównego nurtu wydarzeń – czuła się, jakby ze stojącej, zgniłej płynu wrzucono ją w sam środek rwącej rzeki. Znów czuła się żywa. Nawet w Avalonie, choć był tak spokojny oraz oddalony, dysponowała poczucie, że okazuje się blisko nurtu życia, ale między kobietami Morgause czuła się niepotrzebna, zrezygnowana, znudzona. dziś znów była w ruchu, choć od momentu narodzin syna siedziała w miejscu. przez chwilę myślała o swym niewielkim synku, Gwydionie. Już jej niemal nie poznawał. Kiedy brała go na ręce albo tuliła, wyrywał się, by wrócić do swej przybranej mamy. Nawet obecnie na wspomnienie jego maleńkich rączek oplatających jej szyję ogarnęła ją słabość oraz żal, lecz odpędziła od siebie taki obraz. On nawet nie wie, że okazuje się jej synem. powinno dorastał w pewności, że okazuje się jednym z dzieci Morgause. Morgiana była rada z takiego obrotu sprawy, jednak to nie pomagało jej przezwyciężyć upartego smutku. Cóż, pewnie każda kobieta czuje taki żal, kiedy musi się rozstać ze swym potomkiem, a jednak trzeba to zrobić. Chyba że okazuje się się zwyczajną kurą domową, która chce robić przy dzieciach to wszystko, co da się zlecić każdej mamce albo służącej, oraz nie ma żadnego innego zajęcia dla własnych rąk. Nawet pasterki muszą zostawiać dzieci, by pilnować bydła. A co tu mówić o królowej albo kapłance? Viviana także oddała swoje dzieci. Igriana też. Artur prezentował się męsko oraz przystojnie; urósł, rozrósł się w ramionach, nie był to już taki smukły chłopiec, który przyszedł do niej z twarzą umazaną krwią jelenia. Tam była moc! Nie w tych opowiastkach o wyczynach ich Boga, który chwalił się, że zmienił wodę w wino, co oraz tak byłoby obrazą dla darów Bogini. A może ta przypowieść znaczyła, że podczas łączenia się kobiety oraz chłopaka w związek małżeński wino, oznaczające ferment ducha, zamieni ich spółkowanie w rzecz świętą, jak w Wielkim Związku? Dla dobra Artura dysponowała nadzieję, że jego związek z tą kobieta okaże się święty, kimkolwiek ona okazuje się. Ze swego miejsca za Morgause Morgiana widziała jedynie chmurę jasnozłocistych włosów zdobnych wąskim złotym diademem oraz białą suknię z jakiegoś pięknego oraz cennego materiału. Artur podniósł wzrok, by spojrzeć na swoją oblubienicę, lecz jego oczy odnalazły Morgianę. Widziała, jak ulega zmianiom na buzi. A więc rozpoznał mnie, pomyślała. Nie mogłam się zmodyfikować tak dość, jak on się zmienił. On z chłopca wyrósł na mężczyznę, a ja –