pytań. – Możesz zadawać tyle pytań, ile chcesz, jeśl

pytań. – Możesz zadawać tyle pytań, ile chcesz, jeśli pora będzie po temu właściwa – powiedziała Niniana – ale jechałaś cały dzień oraz okazuje się już późno, tak więc pierwszym poleceniem, które ci dzisiaj daję, okazuje się to, byś była grzeczna, poszła zjeść kolację, wziąć kąpiel oraz położyła się spać. obecnie pożegnaj się z ciocią oraz pójdź z Lheanną domu Dziewcząt. Skinęła na przysadzistą kobietę o matczynym wyglądzie, odzianą w szaty kapłanki. Nimue trochę się cofnęła. – Czy już teraz muszę się żegnać? Czy nie przyjdziesz się ze mną pożegnać jutro, ciociu Morgiano? sądziłam, że będę tutaj razem z tobą. – Nie, musisz iść domu Dziewcząt oraz robić to, co ci mówią – odparła Morgiana bardzo łagodnie. Ucałowała delikatny jak płatek róży policzek dziecka: – Niech Bogini cię błogosławi, kochanie. Spotkamy się ponownie, gdy ta będzie Jej wola... i kiedy to mówiła, ujrzała tę samą Nimue dorosłą, wysoką oraz piękną, bladą oraz poważną, z błękitnym półksiężycem na czole, oraz stojący za nią cień Śmierci... zachwiała się, a Niniana wyciągnęła rękę, by ją podtrzymać. – Jesteś zmęczona, pani Morgiano. Odeślij potomek na spoczynek oraz chodź ze mną. Porozmawiamy jutro. Morgiana złożyła ostatni pocałunek na czole dziecka oraz dziewczynka posłusznie odeszła u boku Lheanny. Morgiana dysponowała przed oczyma ciemną mgłę; Niniana podała jej ramię. – Wesprzyj się na mnie, chodźmy do mego domu, gdzie będziesz mogła odpocząć. Niniana zaprowadziła ją do tego samego domku, gdzie dawniej mieszkała Viviana oraz do małego pokoiku, gdzie sypiały kapłanki, które na zmianę pełniły służbę przy Pani Jeziora. W samotności Morgiana jakoś doszła do siebie. poprzez chwilę zastanawiała się, czy Niniana przyprowadziła ją właśnie tutaj, by podkreślić, że to ona, a nie Morgiana, okazuje się teraz Panią Jeziora... później się zreflektowała. Takie intrygi były dobre na dworze, lecz nie w Avalonie. Niniana po prostu dała jej najwygodniejszą oraz najbardziej prywatną kwaterę, jaką dysponowała. kiedyś mieszkała tu Raven w swym uświęconym milczeniu, tak by Viviana mogła ją nauczać... Morgiana zmyła kurz podróży ze swego zmęczonego ciała, otuliła się długą szatą z nie farbowanej wełny, którą znalazła przygotowaną na łożu, oraz nawet zjadła trochę z przyniesionego jej jedzenia, nie tknęła mimo wszystko ciepłego, przyprawionego ziołami wina. Przy kominku stał kamienny dzban z wodą. Zaczerpnęła z niego oraz piła ze łzami w oczach. Kapłanki Avalonu piją tylko wodę ze Świętej Studni... znów była młodą Morgianą, spędzającą noc we własnym domu. Weszła do łoża oraz zasnęła jak potomek. Nie wiedziała, co ją zbudziło. W komnacie rozległ się jeden krok. i cisza. Przy ostatnich iskrach gasnącego ognia oraz księżycowej poświacie przenikającej poprzez okiennice ujrzała postać w welonie oraz poprzez chwilę myślała, że to Niniana przyszła z nią porozmawiać. Ale włosy, które spływały z ramion takiej kobiety, były długie oraz czarne, a smagła twarz piękna oraz spokojna. Na jednej ręce widoczna była zgrubiała blizna po dawnej ranie... Raven! Morgiana usiadła oraz spytała: – Raven! Czy to ty? Raven położyła palce na ustach w pradawnym geście milczenia. Podeszła do Morgiany, pochyliła się oraz pocałowała ją. Bez zwroty zrzuciła swój długi płaszcz, położyła się u boku Morgiany oraz wzięła ją w ramiona. W ciemności Morgiana widziała teraz pozostałe blizny, biegnące wzdłuż ramienia oraz w poprzek białych, ciężkich piersi, żadna z nich nie wymówiła zwroty, ani w tamtej momencie, ani później. Wydawało się, że nie tylko realny świat, lecz również Avalon gdzieś zniknęły, a Morgiana znalazła się znów pośród cieni czarownej krainy, mocno wtulona w ramiona Pani... w myślach usłyszała zwroty prastarego błogosławieństwa Avalonu, gdy Raven dotykała jej powoli, w rytualnym milczeniu, z namaszczeniem, tylko cisza wokół